Co prawda nakierowana książką, zaczynam interesować się "Pannami z Avignon", obrazu, który pierwotnie miał nosić tytuł "Burdel w Avignon", bo przedstawia pięć prostytutek z ulicy d'Avinyo w BARCELONIE.
Niedawno spodobały mi się grafiki Aubrey'a Beardsley'a. Dzisiaj czytam w biografii Pisassa, że jego sztuka była bardzo ceniona w Katalonii, a szczególnie w BARCELONIE. Skupiłam się ostatnio na osobie Oscara Wilde'a (głownie za sprawą Alice, za co jestem wdzięczna.) Dalej. We wcześniej wspomnianej biografii czytam też o homoseksualnych incydentach Picassa i o zainteresowaniu jego towarzystwa twórczością Wilde'a, który też przejawiał takie skłonności. Dziś w internecie czytam, że Beardsley ilutrował jedno z dzieł Wilde'a ("Salome").
Nawet ja mam trudność z ogarnięciem tego, co właśnie napisałam., ale musiałam, bo kocham takie zbiegi okoliczności.
Niedawno spodobały mi się grafiki Aubrey'a Beardsley'a. Dzisiaj czytam w biografii Pisassa, że jego sztuka była bardzo ceniona w Katalonii, a szczególnie w BARCELONIE. Skupiłam się ostatnio na osobie Oscara Wilde'a (głownie za sprawą Alice, za co jestem wdzięczna.) Dalej. We wcześniej wspomnianej biografii czytam też o homoseksualnych incydentach Picassa i o zainteresowaniu jego towarzystwa twórczością Wilde'a, który też przejawiał takie skłonności. Dziś w internecie czytam, że Beardsley ilutrował jedno z dzieł Wilde'a ("Salome").
"Pracowałem cały ranek nad korektą jednego z mych wierszy i wykreśliłem przecinek. Po południu wstawiłem go z powrotem." Oscar Wilde.
A teraz o mojej "eko" koszulce, a konkretnie o nadruku i podpisie na niej.

A teraz o mojej "eko" koszulce, a konkretnie o nadruku i podpisie na niej.
Tłumaczenie:
Nie jestem twarzą gada, ani też pięknym motylem. Jestem sześcioletnim drzewem wyciętym z lasu deszczowego.
Projekt: Miguel Adrover
Nie jestem twarzą gada, ani też pięknym motylem. Jestem sześcioletnim drzewem wyciętym z lasu deszczowego.
Projekt: Miguel Adrover
Chyba jednak dobrze nie "zapominać" angielskiego na wakacjach. Według mnie oryginalna alternatywa dla nadruków typu "kiss me... now".
Serdeczności Karcia.
Kłaniam się. "Montparnasse..." i pasek w depozycie u Moni, do "Montmartre..." dorwałam się ja, bo okładka była niebieska, wybacz. Jako Twoja mała prywatna biblioteka mogę Ci zaoferować także i żółtego Beardsley'a w wydaniu wielkości "mego kochanka Wilde'a".
OdpowiedzUsuń