sobota, 26 września 2009

Oczy, wiście!

The Modern Lovers- "Pablo Picasso"
Usłysz tę piosenkę TUTAJ.

"Well some people try to pick up girls
And get called assholes
This never happened to Pablo Picasso
He could walk down your street
And girls could not resist his stare and
So Pablo Picasso was never called an asshole"

Dopada mnie nie raz taki dziwny lęk, że kiedyś stracę wzrok i że wtedy nie będę mogła robić żadnej z rzeczy, które kocham. Prawda, że każdy ma jakieś dziwactwa? Odpowiem sobie sama: Prawda. Alle Allegro znalazło widać i na to sposób. Otóż...
Chciałam znaleźć jakieś zdjęcie oddające urok oczu Picassa, (notabene oczu, które przewiercają mnie na wylot jak wiertarka mimo tego, że spoglądają tylko ze zdjęć!) które mogłoby być komentarzem do powyższej piosenki, więc wpisałam w Google Grafika "oczy picasso". Wyniki były zaskakujące:
Oczy
www.allegro.pl Oczy - większy wybór. Sprawdź jak niskie są ceny.

No cóż, pozostaje tylko wybrać kolor nowych oczu, bo rozmiar chyba jest uniwersalny. Jeśli chodzi o płeć to pewnie unisex, więc nie ma problemu, chociaż kobiety i mężczyźni różnie patrzą na świat. Jedno jest pewne- nie lubię licytacji, więc skorzystam z opcji "Kup teraz!"
Takie chciałabym najbardziej:

Często mówi się, że w weekend przeważnie psuje się pogoda. Tym razem było inaczej. Dzisiaj słoneczny haj przeniknął mój organizm do szpiku kości. Doceniam i dziękuję.

Znalazłam dzisiaj przypadkowo to zdjęcie, w sumie jak coś się znajduje to przeważnie przypadkowo. Jeśli próbuje się coś znaleźć (nieprzypadkowo), to raczej się tego nie znajduje.
Do rzeczy. Asia, ja- Zakopane.

Jeszcze krótki powrót do oczu.
"Znałem kobietę z takim zezem, że jak płakała to łzy ściekały jej zza uszu."
Julian Tuwim
A teraz poważnie. Przyjdą książki, a mi przyjdzie zrobić mi wszystko, żeby dopiąć swego.
Zauważyłam, że ostatnio przepełniam kategorię "bardziej osobiste".
Serdeczności. Przeważnie porywająca się z motyką na księżyc- Karcia.

PS. Skończyłam czytać "Dziewczynę z perłą" Tracy Chevalier- pierwszy przypadek, kiedy książka i film podobały mi się tak samo- bardzo.

niedziela, 20 września 2009

"gdybym ci kiedyś powiedziała"

Skończyłam właśnie czytać powieść Judy Budnitz o tytule, ktory widnieje w tytule.
Był to dla mnie szok literacki, całkiem jak "Lalka" Prusa i "Rarka" Plusa. ;-)

Powieść jest jednocześnie obrzydzająca i hipnotyzująca, przerażająca i obca, ciepła (chociaż chyba "duszna" lepiej by pasowało). Wciągająca, pełna indywidualizmu, tajemniczości i.. osobliwości. Właśnie, przede wszystkim jest niesamowicie udziwniona, na dziesiątki sposobów: począwszy od samego tytułu, kończąc na postaci dziewięćdziesięcioletniej staruszki, kupującej na rogu ulicy marihuanę od jakiegoś chłopaka, bo sądziła, że to właśnie to zioło pomaga jej najbardziej na kaszel.

Nie umiem oddać jej charakteru, a jeśli nie da się oddać w słowach czyjegoś charakteru, to znaczy, że jest to charakter bardzo złożony, czyli taki, jaki lubię najbardziej.


"Nie chciałam być siłą natury, chciałam być damą"

"Niejeden człowiek z okolicy zamarzł już na śmierć parę metrów od domu, straciwszy orientację w drodze do wygódki."

A teraz bardziej osobiste sprawy-niech zawieje prywatą.

Ruszyło szkolne radio! Po około półrocznej ciszy znowu możemy razem z Olą i "nowymi" wlewać nasze muzyczne gusta do głów wadowickiej młodzieży. Aj aj aj, jak się cieszę! Korytarz znowu brzmi po naszemu. Co prawda okien w nim nie przybyło, ale dźwięki zdecydowanie go rozjaśniają. Z tego miejsca dziękuję dobrodusznemu panu od informatyki. ;-)

Ostatnio idąc ul. Zatorską natknęłam się na coś osobliwego. Jakiś mężczyzna szedł, a właściwie zataczał się śpiewając głośno i wyraźnie piosenkę o następującym tekście:

"Było minęło i szlag mnie trafi..."

Byłam prawie pewna, że właśnie tak będę mówić po zakończeniu wakacji, ale nie. Powiedziałabym raczej, że było, minęło, jak zasłużę, to za rok będzie jeszcze lepiej.

Serdeczności. Wciągnięta w kierat starych i nowych zadań i obowiązków- Karcia.

poniedziałek, 14 września 2009

Złośliwość rzeczy już sama nie wiem czy martwych.

  • Wchodzę na portal z mapami konturowymi, bo jutro mam zaliczenie z rzek świata.
  • Próbuję pobrać mapę, na co portal "mówi": Zarejestruj się.
  • No to rejestruję się, wiadomo: imię, mail, hasło, rok urodzenia, bla, bla, bla.
  • Link aktywacyjny nie przychodzi.
  • Wchodzę na inny portal.
  • Szukam, szukam, jest!
  • Patrzę- wyślij SMS, zapłać 1,22, wpisz trzy kody, które umożliwią Ci dostęp.
  • Wpisuję, płacę. Mam kod, przyszedł SMS-em. Wysyłam kod zwrotny. Mam mapę!
  • Warto było, ma rzeki zaznaczone na niebiesko i taka wyraźna, idealna!
  • Klikam w funkcję drukuj, a tu komunikat: "W urządzeniu drukującym brakuje kolorowego naboju".
  • Zmieniam mapę na czarno-białą w programie graficznym i już pozbyłam się pięknie oznaczonych na niebiesko rzek.
  • Drukuj: "W urządzeniu drukującym brakuje czarnego naboju." - jakby nie mogli powiedzieć od razu, że żadnego nie ma!
  • Teraz już nie będę miała żadnej mapy, ale za to wiadomą ocenę z zaliczenia rzek świata, bo kiedy jak kiedy, ale w takich sytuacjach rezygnuję.

A żeby dziś było chociaż trochę artystycznie, całą sytuację malarsko skomentował Vincent van Gogh. (ŹRÓDŁO)

Serdeczności. Wiecznie denerwująca się głupotami- Karcia.

czwartek, 10 września 2009

The Beatles- Remastered.

Beatlesi "pojawili się" w moim życiu trzy lata temu. Kompletnie oszalałam na ich punkcie, chociaż wielu zarzuca im słabą jakość muzyki jeśli chodzi o sprawy techniczne oraz zbyt proste i naiwne teksty w większości zresztą o miłości. Romantyczką raczej (nie zarzekam się, bo nie weim, ale tandety nie znoszę!) nie jestem, a mimo to urzekli mnie właśnie tą naiwnością. Prześlizguję się stale po kompletnie różnych gatunkach muzycznych: od muzyki klasycznej ("Jezioro Łabędzie" Czajkowskiego, albo Symfonie Mozarta) i poezji śpiewanej (Turnau, Katarzyna Groniec) po wszelkie odmiany rocka (tutaj nawet nie silę się na wyliczanie), do popu, reggae, a czasem także rapu- tutaj uśmiech do profesora ;-), ale zawsze wracam do moich angielskich "Żuczków". Mam wszystkie ich albumy, chociaż przyznaję się bez bicia, że żaden nie jest oryginalny. W niektórych sprawach lubię porządek, dlatego chcę albo wszystkie oryginalne płyty, albo żadnej. Kiedyś w końcu trzeba będzie zainwestować te 790,86 zł, żeby skompletować całą dyskografię, tym bardziej, że teraz jest wyjątkowo kusząca, bo...

Wreszcie zakończyła się praca w słynnym studiu przy Abbey Road. Grupa specjalistów wykorzystując wszystkie możliwe, dostępne współcześnie środki, po czterech latach ukończyła cyfrowy remastering wszystkich albumów legendarnych chłopców z Liverpoolu. Starano się, żeby autentyczność i oryginalność nagrań pozostała zachowana, a jednocześnie jakość poprawiona. Wydania są uzupełnione o książeczki z tekstami oraz licznymi zdjęciami archiwalnymi. Słowem: bajerful.

Premiera płyt już...wczoraj, czyli 9.09.2009. ;-)
Więcej można poczytać TUTAJ.
Aha! Ruszyła internetowa stacja RMF Beatlemania. 2009- rok obfity dla fanów. Posłuchać i poczytać możecie TUTAJ.

Serdeczności. Zawsze lekko opóźniona: Karcia.

sobota, 5 września 2009

Dziewczyna z perłą.

"Dziewczyna z perłą" (oryg. "Girl With a Pearl Earring") reż. Peter Webber.
Wiem, że spóźniłam się z recenzją o całe 6 lat, bo film pochodzi z 2003 roku, ale zobaczyłam go dopiero dziś, więc dzisiaj o nim piszę. Historia związana z powstaniem obrazu "Dziewczyna z perłą" Jana Vermeera van Delft. Absolutnie magiczny, dla mnie sięgający rangą "Pachnidła", co naprawdę jest nie lada wyczynem. Dla osób interesujących się sztuką prawdopodobnie jest to pozycja sztandarowa.
Spodobała mi się scena, w której mecenas Vermeera po raz pierwszy zobaczył zamówiony obraz, na którym była jego żona, popatrzył na obraz i skomentował jego barwy:
- To żółcień indyjska? Wyciąg z uryny świętych krów, karmionych liśćmi mango. Pokryliście moją żonę suszonymi śiuśkami.
-Kolor był w sam raz- odpowiada mistrz Vermeer.
Sposoby uzyskiwania barwników do farb w 17 wieku są naprawdę ciekawe.

Charakteryzacja aktorki i podobieństwo do oryginału jest naprawdę solidnie oddane.

Jeszcze bardziej urosła w moich oczach, chodź i tak była już w nich wielka Scarlett Johansson.
Widziałam ją wcześniej w trzech filmach: "Prestiż", "Czarna Dalia" oraz "Vicky Cristina Barcelona". Każda rola mi się podobała, ale "Dziewczyna z perłą" rzuciła mnie na kolana.

Rolę holenderskiego mistrza malarstwa odegrał Colin Firth- wiedziałam, że skądś go znam i miałam rację. Grał w filmie "Angielski pacjent" i w sumie dla mnie średniej serii filmów "Dziennik Bridget Jones"...ale przez przypadek patrząc na jego filmografię dowiedziałam się, że już za miesiąc pojawi się w kinach "Dorian Gray", o czym nie miałam zielonego pojęcia. Ekranizacja książki Oscara Wilde'a. Firth zagra rolę Lorda Henryka. Zapowiada się świetnie.

Już sama nie wiem, czy decyzja o tym co lepsze: film, czy książka, zależy od jakości jednego i drugiego, czy po prostu od kolejności oglądnięcia bądź przeczytania. W przypadku ostatnio przeczytanych "Wielkich nadziei" Carola Dickensa i filmu na podstawie tej książki, zdecydowanie wybieram film. Mimo tego i tak zamierzam sięgnąć do historycznej powieści, na podstawie której nakręcono "Dziewczynę z perłą". Autorką książki jest Tracy Chevalier. Ciekawość mnie zżera.

Miss Havisham w ekranizacji "Wielkich nadziei", na podstawie powieści Dickensa.

Zżera mnie także wredna angina. Przez ciągłe spanie straciłam poczucie czasu. Przez katar straciłam poczucie smaku i poczucie zapachu. Z tego wszystkiego straciłam już nawet samopoczucie.

Serdeczności. Karcia.

PS. Aby zobaczyć źródła zdjęć, wystarczy w nie kliknąć.

środa, 2 września 2009

Kształty lata.

Całokształt lata, albo półkształt, albo chociaż ćwierćkształt...

Ślady wakacji na każdym kroku. Jeszcze słońce, jeszcze Junior Stress "Nie po to by łapać słońce"w Winampie (Podkreśliło mi na czerwono z zasugerowaniem "Wietnamie" a nie w "Winampie", ale jestem pewna, że chodzi mi o Winampa) jeszcze rozłożony namiot w ogrodzie, a już kasztany.

1. Nawet nie wiecie, jak cieszę się na weekendowe spotkanie. To, że widziałyśmy się ostatnio na początku wakacji to prawdziwy, najprawdziwszy skandal!

2. Właśnie taką zobaczyła mnie Monia, kiedy to po 17 latach życia nauczyłam się huśtać.

3. Lubię kolory tego zdjęcia, bo poza tym nie ma w nim nic szczególnego. Pies raczej śmierdział.

4. Prezentacja wspomnianych kiedyś tutaj haremów.

5 -Mamuś, zawiąż mi tą chustkę tak, żeby włosy nie leciały mi do oczu.
-Ok, dawaj ją.

6. Tym razem z SasAnią po jordanowsku.

7. Koszulka z secondhandu, kupiona w czerwcu z nadrukiem "Summer of love" nie kłamała, ale na to nie mam odpowiedniego fotograficznego dowodu.

Nie ogarnę wszystkiego, no bo wiadomo...
Trzeba powiedzieć:
Wakacje- AU REVOIR!
Jestem pewna, że będzie tak jak ostatnio, że powrócicie w wielkim stylu.
Serdeczności. Karcia.