niedziela, 30 sierpnia 2009

Plener.

O rany, rany! Ile wrażeń. Warto było pojechać. Dziesięć dni w Zakopanem w towarzystwie andrychowskich artystów z Grupy "My". Wróciłam bardzo zainspirowana. Dowiedziałam się wiele o technikach malarskich, rysunku. Dniami wyprawy w malownicze okolice, malowanie w plenerze, a czasem w pokoju. Wieczorem był czas na spacery po Krupówkach i przesiadywanie w karczmach góralskich, słuchając góralskiej gry na skrzypcach i opowiadań o znanych malarzach, ale i opowieści z życia tych, z którymi tam byłam.

Nasyciłam wszystkie zmysły tamtejszym folklorem, który jest bez wątpienia nad wyraz bogaty, choć momentami przytłaczający (Górale i góralki w ludowych strojach na niedzielnej mszy oraz ciepłe skarpety i rękawiczki z owczej wełny na zimę- TAK! Ciupagi i lizaki z napisem "Zakopane"- NIE)

Miałam rzadką okazję do obserwowania artystów przy pracy i sama też mogłam spróbować swoich sił pod okiem specjalistów. Jedno jest pewne- czeka mnie daleka droga i mnóstwo pracy.

zdj. p. Zdzisław Harężlak. Więcej zdjęć z pleneru na stronie grupy- TUTAJ.

Na straganie z oscypkami.
- Mniejsze po 10 zł, te większe po 12 zł.
- No to tego mi pani sprzeda za 8, a tego za 10. To razem 18.
- No ja nie wiem do jakiej szkoły pani chodziła, no ale skoro tak pani wyliczyła...

Dom, słodki dom.
Maliny się za mną stęskniły! Cztery miski! Tak sobie myślę, że taki sok z nich jest bezcenny, bo będzie mi przypominał lato.
Teraz szykuję post o W. Hasiorze i jego muzeum- na razie wszystko jest w proszku ;-).
A już dzisiaj i jutro skończy się tęsknienie!
Serdeczności. Karcia.

piątek, 21 sierpnia 2009

Creativity Explored.

Creativity Explored ( klik w nazwę) to miejsce, gdzie upośledzeni artyści tworzą, wystawiają i sprzedają swoje prace. Projekt angażuje się we wspieranie upośledzonych, kreatywnych ludzi, aby mogli stać się pracującymi artystami.

Każdy może używać języka wizualnego. Upośledzenie nie jest przeszkodą.


"Alien Worrying"- Quintin Rodriguez


"Trains"- Andrew Li



Bez tytułu. Dan Michiels

Tak pokrótce. Prawdziwa "wyżerka" dla oczu. Mnóstwo możliwości do snucia własnych teorii i interpretacji. Dopiero za którymś wejściem na stronę przeczytałam, że prezentowane tam prace są wykonywane przez ludzi niepełnosprawnych. Nie mogłam w to uwierzyć- i to jest dowód na to jak bardzo sama byłam ograniczona.
Serdecznie polecam!

Powyższe zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Creativity Explored.


Minęły dokładnie dwa miesiące "odpoczynku" (nie lubię tego słowa, bo kojarzy się z bezczynnością, a według mnie wcale bezczynnością nie jest!) Był spokój i było zamieszanie (oba cenię tak samo!). Robienie prawie wyłącznie tego, co przynosi radość i inspirację (nawet obieranie ziemniaków w wakacje sprawiało mi przyjemność...) Absolutnie cudowne upojenie duszy i ciała.
Po tych dwóch miesiącach nadszedł wreszcie czas na...

wakacje! ;-). Wyjeżdżam. Wracam 31. Wtedy znowu ugotuję brokuły.

Tutaj Jordanów 2009. Aaaa! Dziękuję bardzo udaną powtórkę zeszłego roku!

A to jest moje.

Serdeczności. Karcia.

środa, 19 sierpnia 2009

Powiązania.

W czasie szału na oglądanie filmu "Vicky Cristina BARCELONA" w bibliotece wpadłam na obszerną biografię Picassa, Hiszpana.

Maria Elena, czyli Penelope Cruz w najlepszym wydaniu. Najciekawsza postać filmu.

Co prawda nakierowana książką, zaczynam interesować się "Pannami z Avignon", obrazu, który pierwotnie miał nosić tytuł "Burdel w Avignon", bo przedstawia pięć prostytutek z ulicy d'Avinyo w BARCELONIE.

Niedawno spodobały mi się grafiki Aubrey'a Beardsley'a. Dzisiaj czytam w biografii Pisassa, że jego sztuka była bardzo ceniona w Katalonii, a szczególnie w BARCELONIE. Skupiłam się ostatnio na osobie Oscara Wilde'a (głownie za sprawą Alice, za co jestem wdzięczna.) Dalej. We wcześniej wspomnianej biografii czytam też o homoseksualnych incydentach Picassa i o zainteresowaniu jego towarzystwa twórczością Wilde'a, który też przejawiał takie skłonności. Dziś w internecie czytam, że Beardsley ilutrował jedno z dzieł Wilde'a ("Salome").

Nawet ja mam trudność z ogarnięciem tego, co właśnie napisałam., ale musiałam, bo kocham takie zbiegi okoliczności.

"Pracowałem cały ranek nad korektą jednego z mych wierszy i wykreśliłem przecinek. Po południu wstawiłem go z powrotem." Oscar Wilde.

A teraz o mojej "eko" koszulce, a konkretnie o nadruku i podpisie na niej.

Tłumaczenie:
Nie jestem twarzą gada, ani też pięknym motylem. Jestem sześcioletnim drzewem wyciętym z lasu deszczowego.
Projekt: Miguel Adrover

Chyba jednak dobrze nie "zapominać" angielskiego na wakacjach. Według mnie oryginalna alternatywa dla nadruków typu "kiss me... now".

Serdeczności Karcia.

sobota, 15 sierpnia 2009

Kinowy dzień.

"HAIR" w reżerii Milosa Formana. Musical typowo hippiesowski pochodzący z 1979 roku. Po trzydziestu latach wrócił na wielkie ekrany. Udało mi się oglądnąć go w ostatni dzień wyświetlania, w kinie "Pod Baranami" na krakowskim rynku. Filmy klasyczne, które nie wymagają supernowoczesnej technologii, aby robić wrażenie, polecam oglądać właśnie tam. Scena absolutnie najlepsza według mnie to moment śpiewania "Age of Aquarius", którą można zobaczyć TUTAJ. Nie wiem co ta kobieta ma w sobie, na pewno głos jak dzwon, ale z pewnością coś jeszcze ;-).Wspaniała muzyka, stroje i choreografia, ale nie czułam wszechogarniającego zachwytu- zbyt wiele zachowań bohaterów po prostu mnie denerwowało. Ulubiony cytat?

"Oh, say, can you see my eyes. If you can, then my hair's too short"

"O, spójrz w moje oczy. Jeśli możesz, to znaczy, że moje włosy są zbyt krótkie."

Lennon też miał ciekawy pogląd na temat włosów:
"Nie powinno się ich skracać, gdyż strzyżone rosną do wewnątrz głowy i przeszkadzają w pracy mózgu."

Postępuję zgodnie z zaleceniami Johna.

A tutaj czarująca swoją naiwnością Jeannie.


"Harry Potter i Książę Półkrwi"
O serię "Harry Potter"(czy książki, czy filmy) nie pytajcie mnie chcąc uzyskać jej realny obraz wad i zalet, bo mam na jej punkcie małą obsesję.

W szóstej części największą "radochę" wzbudziła we mnie scena sklepu Freda i George'a.
A najbardziej mroczna? W sumie każda, w której pojawia się Bellatrix Lestrange, ale szczególne uczucie grozy budzi scena złożenia przysięgi wieczystej i zabicia Dumbledore'a.

Pocieszam się, że skoro dalej cieszę się takimi filmami, to nie wyklułam się jeszcze ze skorupki dziecinności, której notabene nigdy nie chcę się pozbywać.

A tutaj Rupert Grint (Ron), który w tej części filmu po raz kolejny okazał "delikatność tępego topora"- jak to Mama mówi: "Nie wiem co Ty w nim widzisz". Chyba nie uda mi się uzasadnić w pełni tej fascynacji. Polecam "Driving Lessons" z nim w roli głównej. U jego boku (lub odwrotnie?) Julie Walters, która w Harrym odgrywa rolę jego matki, tutaj za to równie czarującej starszej pani, tyle, że przyjaciółki.

No i równie mnie zachwycająca, jednak zupełnie w inny sposób Luna. Uwielbiam polski dubbing jej postaci, jej włosy i ubiór, wieczną nieobecność, pewną powściągliwość i wypowiadane przez nią kwestie. Jedna z najlepiej wykreowanych postaci serii.

Zdjęcia pochodzą ze strony Filmweb, która jest piekielnie przydatna!

Serdeczności. Karcia.

środa, 12 sierpnia 2009

Modigliani.


Arogancki, szalenie przystojny, zdolny i zdeterminowany. Ekshibicjonista i awanturnik.

"Zachowuje się jak rozpieszczone dziecko, ale nie brak mu inteligencji. Może artysta?"

Często powtarzał, że chce
"tworzyć jak Bóg, władać jak król, pracować jak niewolnik".

Zawsze miał w kieszeni wydanie "Pieśni Maldorora" Isidore'a Lucien'a Ducasse'a.

Jego największymi pasjami było malarstwo, rzeźba i poezja- zaraz potem kobiety. Uwielbiał alkohol, głownie brandy.

Najbardziej charakterystyczną manierą/cechą jego malarstwa były nienaturalnie wydłużone szyje, z czego niektórzy kpią, przypisując tę tendencję pewnej anegdocie. Podobno kiedyś siedział w Lapin Agile przy stoliku z pewną kobietą. Zasłaniała ją szklana butelka. Szyjka butelki zniekształciła szyję kobiety i to miało zainspirować Modiego do słynnych "łabędzich szyj" w jego portretach.

Beatrice Hastings, angielska poetka, jedna z wielu kochanek
Deda powiedziała o nim:
"Złożony charakter. Świnia i perły."
To był ciekawy związek. Często się ze sobą bili. Beatrice chodziła wielokrotnie cała pokaleczona, bo Modi w momencie ostatecznej furii po prostu wyrzucał ją przez okno, pod którym rosły kłujące krzewy.

Jendak największą miłością Modiego była Jeanne Hébuterne

Będąc z nim w ciąży, tuż po jego śmierci popełniła samobójstwo wyskakując przez okno. Gwoli ścisłości było to inne okno, niż to, przez które wylatywała Beatrice. To znajdowało się o wiele wyżej.

Modi to zdecydowanie jedna z najbarwniejszych postaci Montmartre. Stały bywalec wspomnianego przeze mnie w ostatnim poście"Lapin Agile".

Polecam:
1. książkę Pierre'a Sichel'a – "Modigliani", zachwyciła mnie.

2. Film biograficzny "Modigliani, pasja tworzenia" reż. Mick'a Davis'a. Modiego zagrał Andy Garcia, którego znam i lubię za serię filmów "Ocean's" (Eleven, Twelve, Thirteen) i poczucie humoru:

Andy Garcia
"Nigdy nie wyrzeknę się swoich kubańskich korzeni. Dajcie mi scenariusz, w którym byłyby drzewka awokado, cygara i bongosy, a wchodzę w to natychmiast."

Nowe spostrzeżenie: Mało jest rzeczy bardziej pięknych, dostojnych i budzących respekt od końskich pośladków.

Ostatnio: "Kurczę, nie rozczesałam sobie dokładnie cukru w kawie."

Dowiedziałam się, że:
TERTULIA
- to słowo z języka hiszpańskiego oznaczające spotkanie o charakterze kulturalnym lub artystycznym, na którym można wymieniać swoje opinie i wnioski na temat opowiadań, poezji czy utworów muzycznych. "Stammtisch" to niemiecki odpowiednik tertulii.

środa, 5 sierpnia 2009

Montmartre.

Marzenie o przeniesieniu się w czasie i przestrzeni do studia na Abbey Road, gdzie nagrywali Beatles'i nadal istnieje, jednak teraz przyćmiewa go dziewiętnastowieczny Montmartre.

Stare kamienice (np. Le Bateau-Lavoir- siedziba ekipy Picassa), kręte wybrukowane uliczki, kamienne wąskie schody, restauracje, music-hall'e, bistra, teatry, kabarety ( np. "Lapin Agile" -pol. "zwinny króliczek" - ukochany przez Apollinaire'a, Modiglianiego, Utrilla, Jacoba i Picassa.

Tam powstawały najbardziej spontaniczne szkice, artystyczne dyskusje, bitki i awantury.
Tam rodziły się genialne pomysły i dzieła cyganerii- wybacza się to, że często po prostu za sprawą przelewanych litrami absyntu i brandy oraz jedzonego kilogramami haszyszu ;-)

Lapin Agile

Konia z rzędem każdemu ateiście, który po zwiedzeniu bazyliki Sacré-Cœur (Bazylika Najświętszego Serca) na szczycie Montmartre nie uwierzy w Boga. Zdjęcia: 1 i 2, bo nie sposób wklejać tutaj wszystkiego.

Nie zabrakło tam również naszego Fryderyka Chopina, Vincenta van Gogha, Derain'a, Degas'a, mojego ukochanego Toulouse-Lutreca oraz masy innych maestro.

Kolejny wspaniałe skojarzenie. Kto jeszcze mieszkał na Montmartre?
Tak. Moja i pewnie Wasza też -kochana Amelia.
Źródło obrazka.

Mimo mojego wyczulenia zapachowego, nie umiem przenieść Was w "ulotne królestwo zapachu", mimo, że dokładnie wyobraziłam sobie, czym pachnie Montmartre.
Za to mogę Wam pokazać, jak wyobrażam sobie muzykę Montmartre:
Jann Tiersen- J'y suis jamais all.

Czas, który minął od napisania ostatniej notki był wyjątkowo pouczający i pełen doświadczeń.
Dowiedziałam się między innymi, że:
  • Kawa s(ch)łodzona za pomocą pepsi nie smakuje najlepiej, za to taka, która stoi cały dzień na parapecie smakuje wyśmienicie.
  • Masło maślane i gorący wrzątek to pleonazmy.
  • Herbata miętowa z cytryną jest pyszna.
  • Klimat paranoiczno-surrealistyczny przeraża mnie jak mało co (mowa o filmie "Mechaniczna pomarańcza")
  • Jeśli coś pochodzi z Kapitolu, to jest kapitolińskie, nie inaczej.
Serdeczności. Karcia.
PS. Moje wymarzone haremy w kwiatki już się szyją! ;-)

sobota, 1 sierpnia 2009

Banksy!

Anglik. Artysta graffiti. Pacyfista-
Dlatego niejednokrotnie twórca prac o charakterze antywojennym.
Nie interesuję się, bo nie lubię interesować się polityką, jednak taka forma przekazu trafia do mnie znakomicie.


"Dziewczynka z bombą"

Szczypta humoru, towarzysząca pracom idea, cel. Kolejne co mnie pociąga w jego pracach, to przywiązywanie uwagi do symboli. Warto wspomnieć też o nietypowych miejscach zamieszczania dzieł, co dodaje im charakteru i tej... no... Banksy'owości.

Szczerze polecam odwiedzenie Jego strony oraz strony, gdzie można oglądnąć całe mnóstwo jego prac.

Mam wielki sentyment (a może to i błąd?) do ludzi, którzy swoimi życiorysami udowadniają i uzupełniają "artystyczność swojej duszy". Rozważam możliwość, że to błąd, bo w końcu powinnam przygotowywać się do fachowej oceny i analizy dzieł pod kątem technicznym. Nie robię tego, na razie nie umiem, albo nie chcę. Jestem zakochana w życiorysach. Wpadam w zachwyt czytając na Wikipedii, jak Banksy w zoo w Bristolu zostawił napis Keeper smells - Boring Boring Boring (pol. Dozorca śmierdzi – Nuda Nuda Nuda) w klatce ze słoniami. Tak to już ze mną jest.

A to jest cudo na czterech kółkach-
samochód z moich marzeń: BMW 635 CSi.


Muszę dodać cytat Modigliani'ego. Nie mogę się powstrzymać, ale to tylko dlatego, że dokładnie przekłada się na mój nastrój.

"Tych, których kocham, znać dobrze nie sposób.
Lecz są przeze mnie nieźle rozumiani.
Sam jestem każdą z przeróżnych osób, choć jednocześnie po prostu pawianem."

Dziś bez ładu i składu. Jutro się weselę.
Serdeczności. Karcia.